piątek, 29 października 2010

List do Stefana Niesiołowskiego


          List do Stefana Niesiołowskiego [1] http://wyborcza.pl/1,75515,6047643,List_do_Stefana_Niesiolowskiego.html#ixzz13dNCW0DA  

okraszony zdjęciem z 1970r. zainspirował mnie - do napisania nowego listu do naszego drogiego Stefana. 

Autorzy (autor?) poprzedniego listu ograniczyli się bowiem do konstatacji smutnego w wymowie opisu sytuacji i zapewnienia, że się solidaryzują, a tych oskarżycieli, co to nie lubią Stefana to i oni też nie lubią (być może nawet z podobnych powodów ale tego nie napisali). Niestety - nie znalazłem w owym liście konkretnych propozycji, pomysłów, wskazań, rad, czy podpowiedzi dla Stefana – jak się w tej niekomfortowej [przecież dla niego] sytuacji zachować. Wzruszyłem się dolą Stefana, któremu przyjaciele,  jakby nie znając światła ewangelii, sensowej drogi nie pokazali.

Postanowiłem pomóc, jak prawdziwy przyjaciel, który nie ukrywając trudnej prawdy – jednak nie pozostawia kumpla w sytuacji bez wyjścia. 

                                Wcześniej zamierzałem pozwać naszego drogiego Stefana N., za jego wypowiedź o Deklaracji Łódzkiej (http://deklaracjalodzka.pl/):  

„nikt rozumny tego nie podpisze”

Zacząłem już nawet szukać w Internecie informacji i materiałów poszerzających moją wiedzę na temat Marszałka Stefana N. Natrafiłem na ten list i zdjęcie, jakoś żal mi się zrobiło – może ten człowiek nawet nie słyszał i nie wie, że nie musi tak żyć. Może i się stoczył ale dajmy mu szansę.

          Bo prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, a zgoda buduje.

          Ten list stał się dla mnie inspiracją do napisania na jego bazie tych paru słów, które mogą pomóc naszemu drogiemu Stefanowi wydobyć się z tej otchłani. By mógł zobaczyć z innej perspektywy tę sytuację, w której się znalazł (niekoniecznie ze swojej winy) ale też, że nie jest za późno, by z niej wyjść.

          Oto publikuję nowy list. To dobra nowina dla Stefana & jemu podobnych, a także dla nas, jeśli nasz drogi Stefan (lub ktokolwiek z tej ekipy) zechce ją przyjąć. Jest szansa na wyjście z tej sytuacji, z tego kręgu piekła:


List do Stefana Niesiołowskiego

                    Drogi Stefanie!

Jesteśmy z Tobą. My, uczestnicy demokratycznej opozycji, znamy Ciebie od lat - chociaż w większości z ekranu telewizora, doniesień prasowych i innych publikacji - jednak nie jesteś nam obojętny.

Nie byliśmy w „Ruchu”, bliżej było nam do KOR-u. Uznaliśmy, że zamiast burzenia komitetów, wysadzania w powietrze Pałacu Kultury i Nauki,  obiektów upamiętniających niejakiego Lenina i innych symboli komunizmu – lepiej budować.  

Mimo wszystkich dzielących nas różnic - co naturalne, chodziło i nadal chodzi nam o to, by ludzie mieli prawo do głoszenia swoich poglądów. Byliśmy kiedyś razem w tym sensie, że mieliśmy świadomość, a szczególnie świadomość tego, że działamy na rzecz słusznej sprawy. 
Byliśmy i mieliśmy, ale się pan stoczył, jak zauważył Prezes Kaczyński.

Stefanie!

                                                 Różnimy się w poglądach ale nie jesteśmy Twoimi wrogami. Jest dla Ciebie dobra nowina! Możesz się wyjść z tego zamkniętego kręgu nienawiści. Nie musisz już dłużej kompromitować Polski w oczach świata, a tak czynisz, okazując nam – demokratycznej opozycji - pogardę, obrażając nas nieparlamentarnymi epitetami typu: „wariat” czy „nikt mądry”.

W imię tego co nas kiedyś łączyło, zwracam się do Ciebie po imieniu. Zauważ, że nie nazywam Cię wariatem,  chorym psychicznie albo „nikim mądrym”. Pomimo, że Twoje zachowanie i wypowiedzi nie tylko prowokują, wręcz upoważniają. Pomimo, że dotarłem do takiej oto informacji: 
 „Po jakimś czasie zlitowali się lekarze wojskowi i orzekli niepoczytalność.” [2]  http://wyborcza.pl/1,75515,6036015,Politycy__wara_wam_od_akt_sadowych.html#ixzz13jc6nWwW

Nie określam Cię też innymi epitetami. Raczej usiłuję pokazywać realia, których być może nie dostrzegasz, z nie znanych mi bliżej powodów. Zdaję sobie sprawę z tego, że może to być dla Ciebie gorzka prawda ale na pocieszenie przypomnę, że gorzkie leki bywają skuteczne.
Dziś, z różnych stron wychodzą ludzie, którzy chcieliby zniszczyć naszą przyjaźń, solidarność, poczucie wspólnoty ale też ból i nadzieję na jakąś zmianę po zabójstwie Marka Rosiaka. Możemy jednak coś z tym zrobić, nie tylko wyrazić żal, że uczucia te nie ich udziałem.
 
Z naszej strony możesz liczyć na wsparcie i wyciągniętą dłoń do pojednania. Niestety, jednak nie możemy Cię do tego zmusić i nie zrobimy też za Ciebie kroku, który należy do Ciebie.  

Stefanie, nie oszukujmy się, masz już swoje lata. Pora spojrzeć prawdzie w oczy.
Powiedziałeś ostatnio:  
„poczułem, że Pan Bóg mnie ochronił” [3]
Słyszałem też, że dostałeś ochronę BOR-u.
Nie musimy żyć w strachu, że usłyszymy:o godzinie 6 rano ostre pukanie do drzwi”. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, z tego, że nawet rządy Platformy nie trwają wiecznie. Nie można w nieskończoność mamić Polaków nie spełnianymi obietnicami i wygrywać wyborów, strasząc PiS-em. Nawet lemingi zobaczą kiedyś, że to "wszystko ściema, cudów nie ma" i żyje się gorzej - nie lepiej.  A Prezes Jarosław Kaczyński ma dobrą pamięć i nie zarzekał się, jak Donald Tusk, że nie jest mściwy. Jeśli liczysz na to, że ludzie wielkiego serca i formatu (a niekoniecznie wzrostu) zapominają zniewagi, to chciałbym Ci w tym momencie przypomnieć co powiedział przed śmiercią Król David swojemu synowi Salomonowi – a zostało zapisane w Biblii - I Księga Królewska 2, 5 - 10. 
Stefanie, znamy Twoją odwagę. Nie jest zatem moim zamiarem Cię straszyć „wstrętnym” Kaczorem (Jarosław Kaczyński), czy PiS-em (Prawo i Sprawiedliwość) – raczej zachęcam do zawrócenia ze złej drogi.
Nie jest bowiem za późno na przeproszenie. Proponuję usiąść spokojnie najlepiej w zaciszu domu: zrobić rachunek sumienia, dokonać aktu ekspiacji, katharsis i przeprosić. Chociażby po to, by móc spojrzeć ludziom prosto w oczy, nie uciekając wzrokiem.

A oto dobra nowina dla Ciebie -  słowa biskupa Adama Lepy, proklamowane na mszy żałobnej w intencji Marka Rosiaka. Drogi Stefanie, nie będę tu cytować biskupa - w dobie Internetu możesz kliknąć na ten link: http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=108258
Fragment tylko zacytować sobie pozwolę, w tym kontekście obecności Prezydenta Bronisława Komorowskiego wśród słuchających, po snajpersku celnie trafiony: „Jakie sumienie taka kultura osobista”. [4]

A praktyczne i konkretne wskazówki zaproponowane przez Janusza Wojciechowskiego – znajdziesz pod koniec transmisji - link:
Słowa Euro-posła zrobiły na mnie również niesamowite wrażenie, a szczególnie:
 „Jest jeszcze czas, żeby te słowa zostały powiedziane”
„w imię sprawiedliwości i prawdy
i w imię tego, by otworzyć drogę do prawdziwego pojednania”
„żebyśmy w ojczyźnie naszej nie byli sobie wrogami ale braćmi, prawdziwymi braćmi, spierającymi się czasem o wiele spraw ale szanującymi się nawzajem i razem dbającymi o nasz wspólny polski dom, bo ojczyznę mamy jedną”.

Pozdrawiamy serdecznie, pomimo wątpliwości, czy zechcesz znaleźć chwilkę – nadzieję jednak mając - owocnego wysłuchania życząc



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz